1,4 mil views, 45 likes, 18 loves, 13 comments, 38 shares, Facebook Watch Videos from Miłosierdzie Boże: 23 października 2022 Niedziela, XXX Tydzień zwykły Rok C, II Trzydziesta Niedziela zwykła
Przypowieść o siewcy. 13 Jeszcze tego samego dnia Jezus wyszedł z domu i usiadł nad jeziorem, 2 gdzie wkrótce zgromadziły się ogromne tłumy. Wsiadł więc do łodzi, a ludzie pozostali na brzegu. 3 Zaczął ich wtedy nauczać posługując się przypowieściami: —Pewien rolnik postanowił zasiać ziarno. 4 Gdy rozsiewał je na polu
Jun 24, 2022 - Jezus ucząc o tym, że nie powinniśmy się wywyższać opowiedział podobieństwo o faryzeuszu i celniku. Zadanie polega na wybraniu prawidłowych odpowiedzi do pytań z tej historii. Przygotowane jest dla dzieci w wieku 6-12 lat. Historia zapisana jest w Biblii, w Ew. Łukasza 18.
Ewangelia (Łk 18, 9-14) Przypowieść o faryzeuszu i celniku Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza Jezus opowiedział niektórym, co dufni byli w siebie, że są sprawiedliwi, a innymi gardzili, tę
NIEDZIELA O CELNIKU I FARYZEUSZU. Ton 2. Św. Martyniana (V). Śww. Zoji i Fotyny (Świetłany) (V). Św. Stefana, w zakonie 13 lutego 2022 r. NIEDZIELA O CELNIKU
Moje homilie. Moje homilie. Na IV niedzielę Adwentu, rok "A". Na II niedzielę Adwentu, rok "C". Na IV niedzielę Adwentu, rok "C". Na niedzielę Chrztu Pańskiego. Jezus wie, jak ciężko jest być grzesznikiem. Odkryć moc chrztu, jak w pierwszych wiekach Kościoła. Na Ofiarowanie Pańskie.
ELfri. Newsletter Chcesz nowe kazania, artykuły, nowości z tej strony? Dla wszystkich zapisanych mam PREZENT. ks. Zbigniew Paweł Maciejewski
PIERWSZE CZYTANIE Oz 6, 1-6 Miłości pragnę, a nie krwawej ofiary Czytanie z Księgi proroka Ozeasza Chodźcie, powróćmy do Pana! On nas zranił i On też uleczy, On to nas pobił, On ranę przewiąże. Po dwu dniach przywróci nam życie, a dnia trzeciego nas dźwignie i żyć będziemy w Jego obecności. Poznajmy, dążmy do poznania Pana; Jego przyjście jest pewne jak poranek, jak wczesny deszcz przychodzi On do nas, jak deszcz późny, co nasyca ziemię. «Cóż ci mogę uczynić, Efraimie, co pocznę z tobą, Judo? Miłość wasza podobna do chmur o świtaniu albo do rosy, która prędko znika. Dlatego ciosałem cię przez proroków, słowami ust mych pouczałem, a Prawo moje zabłysło jak światło. Miłości pragnę, nie krwawej ofiary, poznania Boga bardziej niż całopaleń». Oto słowo Boże. PSALM RESPONSORYJNY Ps 51 (50), 3-4. 18-19. 20-21a (R.: Oz 6, 6) Refren: Miłości pragnę, nie krwawej ofiary. Zmiłuj się nade mną, Boże, w łaskawości swojej, * w ogromie swej litości zgładź moją nieprawość. Obmyj mnie zupełnie z mojej winy * i oczyść mnie z grzechu mojego. Refren. Ofiarą bowiem Ty się nie radujesz, * a całopalenia, choćbym dał, nie przyjmiesz. Boże, moją ofiarą jest duch skruszony, * pokornym i skruszonym sercem Ty, Boże, nie gardzisz. Refren. Panie, okaż Syjonowi łaskę w Twej dobroci, * odbuduj mury Jeruzalem. Wtedy przyjmiesz prawe ofiary, * dary i całopalenia. Refren. ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ Por. Ps 95 (94), 8a. 7d Aklamacja: Chwała Tobie, Słowo Boże. Nie zatwardzajcie dzisiaj serc waszych, lecz słuchajcie głosu Pańskiego. Aklamacja: Chwała Tobie, Słowo Boże. EWANGELIA Łk 18, 9-14 Przypowieść o faryzeuszu i celniku Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza Jezus opowiedział niektórym, co dufni byli w siebie, że są sprawiedliwi, a innymi gardzili, tę przypowieść: «Dwóch ludzi przyszło do świątyni, żeby się modlić, jeden faryzeusz, a drugi celnik. Faryzeusz stanął i tak w duszy się modlił: „Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie: zdziercy, niesprawiedliwi, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik. Zachowuję post dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam”. A celnik stał z daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi, mówiąc: „Boże, miej litość dla mnie, grzesznika!” Powiadam wam: Ten odszedł do domu usprawiedliwiony, nie tamten. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony». Oto słowo Pańskie. DO CZYTAŃ Bóg mówi nam o swoich pragnieniach. W obliczu naszej niestałości, głupoty, pychy; On otwiera swoje serce i mówi: pragnę miłości; pragnę, byś mnie poznał. Zdecydowanie bliższa tym Bożym pragnieniom jest postawa celnika, który stoi z daleka i nie śmie nawet oczu wznieść ku niebu (por. Łk 18,13), niż zamkniętego w swym zadowoleniu faryzeusza, nieodczuwającego żaru Boskiej tęsknoty. Wojciech Jędrzejewski OP, „Oremus” Wielki Post 2009, s. 99 *** KTO SIĘ UNIŻA… „O Panie, Ty wybawiasz naród uniżony, a pognębiasz oczy wyniosłe” (Ps 18, 28) Przypowieść o faryzeuszu i celniku wygłosił Pan „do niektórych, co ufali sobie, że są sprawiedliwi, a innymi gardzili” (Łk 18, 9). Łatwo człowiek popada w pokusę takiego o sobie mniemania, a może to zdarzyć się szczególnie tym, którzy postanawiają prowadzić życie pobożne. Samo zachowywanie prawa Bożego, praktyka ćwiczeń pobożności, dawanie jałmużny, a może nawet jakaś pokuta mogą wzbudzić w duszy jeszcze nie oczyszczonej z pychy pewne poczucie samowystarczalności. Wtedy staje człowiek przed Bogiem z głową zadartą, z wewnętrznym przekonaniem, że ma jakieś prawo, by być wysłuchanym przed wielu innymi, którzy są „zdziercami, oszustami, cudzołożnikami” (tamże11). Lecz Bóg myśli inaczej i nad faryzeusza zadowolonego z siebie stawia celnika, który wprawdzie jest człowiekiem grzesznym, lecz zarazem pokornym: „nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi mówiąc: „ (tamże 13). Pozornie sytuacja faryzeusza jest lepsza niż celnika; lecz w jego sercu kryje się robak pychy i zabija miłość: ten człowiek nie miłuje Boga ani bliźniego. Zamiast chwalić Boga i dowieść Mu swej miłości, chwali siebie samego i kocha własną godność; zamiast kochać drugiego człowieka, pogardza celnikiem. Również ten ostatni nie ma miłości, bo zniszczył ją nieporządek moralny; jest tam jednak pokora: świadomy jest swojej nędzy, ubolewa nad nią, żałuje i prosi o miłosierdzie Boże. Bóg zaś, widząc szczere uczucia jego serca, usprawiedliwia go. Pokora dokonuje wielkiego cudu: przywraca mu miłość. Z faryzeuszem dzieje się przeciwnie: pozostaje zamknięty w swej pysze i łaska Boża nie wnika do jego serca. „Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony” (tamże 14). Przypowieść jest wielkim wezwaniem, aby cenić pokorę, której żadna inna cnota moralna nie może zastąpić. Nawet modlitwa nie jest Bogu przyjemna, jeśli nie pochodzi z serca pokornego, uznającego z prostotą i szczerością własną nędze wobec Najwyższego. O ile wielki jesteś, o tyle się uniżaj, a znajdziesz łaskę u Pana. Wielka jest bowiem potęga Pana i przez pokornych bywa chwalony… wielu pobłądziło przez zarozumiałość. Niejeden słaby potrzebuje pomocy, brak mu sił i obfituje w biedę, lecz gdy oczy Pana na niego łaskawie spojrzą, Ten wydźwignie go z nędzy i podniesie mu głowę, a wielu zdumieje się tym, co go spotkało (Mądrość Syracha 3, 18-20. 24; 11, 12-13). O Panie, na cóż dobrego zasłużyłem, ja grzesznik? Na cóż dobrego zasłużyłem, ja niegodziwy? Jeden Adam pochodzi od drugiego, a w każdym Adamie kiełkują grzechy. Jestem synem Adama… i przez moje złe życie dodałem własne winy do winy Adama. Na cóż dobrego zasłużyłem, stając się drugim Adamem? Lecz Ty, najmiłosierniejszy, umiłowałeś mnie nie dlatego, że byłem piękny, lecz abym stał się piękny. Kiedy szukam tego, co jest moje, znajduje tylko grzech, kiedy szukam tego, co jest moje, znajduję kłamstwo. Oprócz grzechu wszystko inne, co widzę w sobie, jest Twoje. Nie sobie, o Panie, nie sobie, lecz imieniu Twojemu oddam chwałę. Daj, abym żył dla miłości Twojego imienia: według Twej sprawiedliwości, a nie mojej; nie dlatego, jakobym ja na to zasługiwał, lecz ponieważ Ty jesteś miłosierny. Gdybym chciał pokazywać własne zasługi, nie zasługiwałbym na nic innego od Ciebie, jak tylko na ostateczne potępienie. Ty mnie pozbawiłeś moich urojonych zasług, a wszczepiłeś dary swoje (św. Augustyn). O Królu nieba, nie masz królowej, której byś tak łatwo i ochotnie się poddał jak pokora. Ona z nieba sprowadziła Cię do łona Dziewicy, a przez nią… i my z łatwością sprowadzimy Cię do duszy. Dlatego, kto więcej ma pokory, ten mocniej Cię trzyma, kto mniej, ten trzyma Cię słabiej (św. Teresa od Jezusa: Droga doskonałości 16, 2). O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy Żyć Bogiem, t. I, str. 330 Święty Leonard Murialdo, prezbiter Leonard urodził się w Turynie i tam też dokonał swojego żywota. Pochodził z rodziny szlacheckiej, która kiedyś założyła osadę pod Turynem, Murialdo. Do dziś zachowały się ruiny zamku w Murialdo, siedziba pierwotnych właścicieli okolicy. Leonard przyszedł na świat 26 października 1828 roku. W następnym dniu został ochrzczony w kościele parafialnym S. Dalmazzo i otrzymał imiona Leonard Jan Chrzciciel Donat i Maria. Miał jednego brata i siedem sióstr. Kiedy miał 8 lat, rodzice oddali go do prywatnej szkoły, prowadzonej przez pijarów w Savonie. Po powrocie do Turynu studiował filozofię w kolegium św. Franciszka z Pauli, akredytowanym do tamtejszego uniwersytetu. Rozpoczął studia teologiczne, wieńcząc je doktoratem (1850). W rok potem otrzymał święcenia kapłańskie. Za zezwoleniem biskupa oddał się pracy duszpasterskiej na peryferiach Turynu, bardzo wówczas religijnie i materialnie zaniedbanych. Głosił słowo Boże, spowiadał, nawiedzał domy ubogich, szpitale, domy poprawcze i więzienia. W pracy tej zetknął się bezpośrednio ze św. Józefem Cafasso i ze św. Janem Bosko. Zakładał komitety do budowy nowych kościołów, których brak dawał się dotkliwie wtedy odczuwać w mieście. Popierał także konferencje św. Wincentego a Paulo, których celem było niesienie pomocy ubogim i opuszczonym. W latach 1857-1865 objął kierownictwo oratorium św. Alojzego, które założył św. Jan Bosko. Prowadził tam równocześnie szkołę świąteczną i codzienną wieczorową dla młodzieży pracującej; zorganizował także chór i orkiestrę. W roku 1858 miał szczęście towarzyszyć św. Janowi Bosko i bł. Michałowi Rua w pielgrzymce do Rzymu i brać udział w ich prywatnej audiencji u papieża Piusa IX. Należał bowiem do ich najbliższych współpracowników. W roku 1861 dołączył do szeroko wówczas zakrojonej wśród katolików akcji „uświęconej niedzieli”. W tym samym roku zorganizował akcję „świętopietrza”, by przyjść papieżowi z pomocą materialną, gdyż ten był w trudnej sytuacji. Wojska Garibaldiego zajmowały coraz to nowe obszary Państwa Kościelnego dla nowo rodzącego się państwa włoskiego. W tym czasie powstał w Europie wielki ruch, usiłujący skupić w swoich szeregach robotników katolickich i wywalczyć dla nich należne prawa. Na czele tego ruchu stanęli najwybitniejsi społecznicy katoliccy Niemiec, Francji i Anglii. Leonard udał się do tych krajów, by zetknąć się u samych źródeł z tym ruchem i przeszczepić go na ziemię włoską. Po dwóch latach (1865-1866) wrócił do Turynu i objął prowadzenie „Kolegium Rzemiosł”, które ufundował ks. Jan Cocchi. Przy tym kolegium pozostał już do śmierci, rozwijając stąd wszechstronną działalność społeczną i charytatywną przez 34 lata. Dla utrwalenia rozpoczętych dzieł założył nową rodzinę zakonną pod wezwaniem św. Józefa (józefitów). Był to rok 1867. Swoich synów duchowych zobowiązywał osobnym ślubem do obrony nieomylności papieża aż do gotowości przelania za tę prawdę krwi. Prawda o papieskiej nieomylności została zdefiniowana jako dogmat na Soborze Watykańskim I w 1869 roku. W roku 1870 założył „Stowarzyszenie Młodzieży św. Józefa” o nastawieniu wybitnie apostolskim, a w roku następnym (1871) „Stowarzyszenie Promotorów Katolickich w Turynie”. Za nimi poszły inne inicjatywy: „Związek Promotorów Katolickiego Laikatu”, „Dzieło Bibliotek Czytanek Katolickich”, „Unia Robotników Katolickich” itp. Jak bardzo na czasie było jego zgromadzenie, dowodzi tego fakt, że po zaledwie 3 latach liczyło ono już w Italii ok. 30 placówek. W roku 1872 Leonard wybrał się ponownie w podróż do Francji, gdzie uczestniczył w Kongresie Robotników Katolickich. Dnia 19 marca 1873 r. doszło do ostatecznego powstania józefitów. Stolica Apostolska zatwierdziła zgromadzenie w latach 1890 i 1897. Tak wielkim autorytetem cieszył się Leonard wśród rzeszy robotniczej, że został zaproszony do Rady Związków Robotników Katolickich w Turynie oraz jako członek Komisji od Spraw Kongresów i Zjazdów Katolickich. Umęczony tak różnorodną apostolską pracą, zmarł w wieku 72 lat na rękach współbraci i wychowanków w dniu 30 marca 1900 roku. Jego beatyfikacji w 1963 r. dokonał Paweł VI; on też ogłosił go świętym w 1970 r. Zobacz także: • Błogosławiony Amadeusz IX Sabaudzki, książę
Główny tekst: Ewangelia Łukasza 18:9-14 Podsumowanie: Efezjan 2:8-10 Wymagane: 3 – 7 uczestników Każdy uczestnik powinien mieć własny egzemplarz Pisma Świętego 1 notatnik i długopis na grupę Dodatkowo: podkreślacz/ołówek do zaznaczania przerobionych fragmentów z Pisma Świętego nagranie na YouTube Miernik Dobra Plan spotkania: Niech każdy opowie o tym za co jest Bogu wdzięczny (kolejność wskazówek zegara). Niech każdy opowie o tym co go obecnie stresuje (z czym się zmaga). Każdy po kolei modli się prostą modlitwą dziękując za rzecz, o której powiedział w pkt. 1 i prosząc o pomoc w sprawach z pkt. 2 Niech ktoś przeczyta na głos tekst z Ew. Łukasza 18:9-14 i potem streści ten tekst swoimi słowami. Niech ktoś inny przeczyta na głos ten sam tekst (najlepiej z innego przekładu Biblii) i streści go swoimi słowami. Zastanówmy się co ten fragment mówi o Bogu (każdy może się wypowiedzieć, wnioski notujemy) Zastanówmy się co ten fragment mówi o człowieku (każdy może się wypowiedzieć, wnioski notujemy) Niech ktoś przeczyta Efezjan 2:8-10 Zastanówmy się w jaki sposób ten fragment nawiązuje do głównego tekstu przypowieści. Czytamy zapisane wnioski. Zobaczmy nagranie Miernik Dobra (nieobowiązkowe!) Niech każdy powie w jaki sposób mógłby zastosować to, czego się dzisiaj nauczył (notujemy odpowiedzi). Niech każdy powie o jednej osobie z którą mógłby się podzielić tym, czego się dzisiaj nauczył albo tym czego doświadczył w życiu z Bogiem.
Ora et labora – mawiał św. Benedykt, wielki zakonodawca i wielki święty. „Módl się i pracuj”. Módl się i pracuj, a będziesz szczęśliwy tu na ziemi i osiągniesz szczęście wieczne. I porównywał św. Benedykt całe życie ludzkie do łodzi, zmierzającej do celu, którym jest Bóg. Łódź napędzana jest wiosłami, przy czym jedno wiosło stanowi praca, a drugie modlitwa. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że aby płynąć do wytkniętego celu, trzeba mocno i równomiernie pracować oboma wiosłami. Gdyby się wiosłowało tylko jednym wiosłem: lewym lub prawym – łódź zataczałaby obłąkane koło i donikąd by nie płynęła. Jakże to mądre porównanie i jakże się sprawdza. Ten wielki człowiek żyjący na przełomie V i VI wieku wiedział więcej o życiu niż my wszyscy razem. Świat dzisiejszy się nie modli. Świat tylko pracuje tzn. mówiąc ściśle, wszystkie swoje siły i energię, wszystkie zabiegi ukierunkowuje ku temu, aby mieć, aby więcej mieć, aby wygodniej żyć. I co z tego wychodzi? Z różnym skutkiem realizują ludzie te swoje zamierzenia, niektórzy faktycznie zdobywają fortuny, znaczenie, pieniądze i są z siebie dumni. Oczywiście w różny sposób zdobywają ludzie te pieniądze i różny robią później z nich użytek. Byłoby wielkim błędem krytykować wszystko co dzieje się w świecie biznesu. Ale pewne ogólne wnioski można formułować. Faktem bowiem jest, że ludzkość dzisiaj nie myśli o Bogu, a do godności bożka podniosła pieniądz i oddaje mu bałwochwalczy kult, zatracając nieraz w sobie wszystko to co ludzkie; ludzkie instynkty, ludzkie uczucia i zatracają przy okazji wszystko to co Boże w człowieku: miłość, miłosierdzie, wrażliwość na ludzką biedę, dobroć. A to są akurat te cechy, które decydują o naszym człowieczeństwie, o naszej wartości. Pan Bóg stworzył człowieka i nakazał mu podporządkowywać sobie świat poprzez pracę. Praca, zdobywanie środków do życia jest czymś koniecznym, jest obowiązkiem człowieka. Ale gromadzenie dóbr materialnych nie może stać się celem w samym sobie. Nie taki był zamysł Boga względem człowieka, aby ten strawił życie na bezsensownym gromadzeniu pieniędzy, bo gdyby tak było, gdyby tylko w życiu o to chodziło, to czyż Bóg stwarzając ten przepiękny świat, stwarzając każdego człowieka, nie wręczyłby od razu każdemu czek na 100 000 dolarów? Bo i cóż to dla Niego? Tak więc nie to jest celem ludzkiego życia. Ludzie, którzy w ten sposób spędzili swoje życie, pochłaniając cały swój czas, swoje siły i zdolności na gromadzenie i używanie dóbr doczesnych – łodzią swojego życia nie dopłynęli donikąd. Nie uruchomili drugiego wiosła, wiosła modlitwy, która umożliwiłaby podróż ku bezkresom ludzkiej doskonałości i świętości, ku prawdziwemu celowi naszego życia. Moi Drodzy! Po co Panu Bogu, po co człowiekowi modlitwa? Panu Bogu nasza modlitwa do szczęścia nie jest potrzebna, ale ona Mu się po prostu należy, gdyż Bogu należy się cześć, należy się nasz hołd. Skończyły się czasy niesprawiedliwych podziałów społecznych, każdy człowiek w swoich pracach jest zrównany z innymi, nie ma już książąt, hrabiów i wielmożnych panów. Odzwyczailiśmy się od składania hołdów komukolwiek. Dobrze, że na świecie nastały sprawiedliwsze nieco czasy, ale w przeciwieństwie do stosunków międzyludzkich, na linii człowiek – Bóg nic się nie zmieniło. Bóg nadal pozostał dla nas Panem i Wodzem, Stwórcą i Ojcem, nadal jesteśmy od Niego zależni i Jemu winniśmy wdzięczność. Pan Bóg, choć tak często traktujemy Go lekceważąco, nie stał się naszym kolegą, ale nadal jest potężnym Władcą wszechświata i Jego władza obecnie w niczym się nie uszczupliła. Kto nie oddaje Mu czci, kto nie modli się, nie uniża się przed Nim, dla tego też nie ma miejsca w Jego Królestwie, skoro nie chce być Jego poddanym. W dzisiejszym czytaniu, a także w czytaniach z ubiegłej niedzieli mowa jest o modlitwie; dobrej i złej. Modlitwa faryzeusza została przez Pana Jezusa skrytykowana, a celnik przez swoją modlitwę został usprawiedliwiony, bo tylko jego modlitwa była prawdziwa. To co czynił faryzeusz modlitwą nazwać nie można. Ewangelia ukazuje dobitnie całą jego postawę wewnętrzną i zewnętrzną. Maluje wnętrze faryzeusza pełne pychy, hipokryzji i pogardy dla ludzi innego niż on sam pokroju. W słowach kierowanych do Boga faryzeusz ujawnia obrzydliwą mieszaninę pobożności i zapatrzenia się w swoją rzekomą doskonałość. Taka postawa i taka pseudomodlitwa nie mogła podobać się Bogu, była dla Niego czymś wstrętnym. Pan Jezus dla wszystkich ludzi miał dobre słowo, pocieszenie. Jednego gatunku tylko nie mógł znieść, gatunku ludzi obłudnych, zakłamanych i przewrotnych. Na tych sypały się gromy i epitety: „groby pobielane”, „plemię żmijowe...”. Chciał nimi wstrząsnąć w ten sposób i w ten sposób ich jakoś uratować. Bo jakże inaczej można pomóc człowiekowi, który uwierzył w swoją doskonałość? Trzeba nim wstrząsnąć aby mu zburzyć ten jego wyimaginowany świat. Dwóch ludzi, dwóch grzeszników weszło do świątyni: celnik i faryzeusz. Jeden wyszedł z niej usprawiedliwiony, a drugi nie. Pan Jezus nie pochwalał grzechów celnika, grzech jest zawsze czymś złym. Pochwalił natomiast jego pokorne przyznanie się do nich i żal za nie. „...celnik stał z daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi i mówił: Boże, miej litość dla mnie, grzesznika”. (Łk 18, 13). Faryzeusz, który bił się w piersi, tyle że nie swoje, jak wszedł do świątyni będąc grzesznikiem, tak też jako grzesznik wyszedł. Moi Drodzy, przynajmniej niektóre składniki postawy faryzejskiej każdy może znaleźć u siebie. Kto z nas bowiem nie uważa się w głębi duszy za sprawiedliwego, nie ma wysokiego mniemania o sobie i nie skłonny jest stawiać się wyżej od innych, zwłaszcza tych, których grzechy są publicznie znane? Jakże trudno dostrzec nam swe winy. A jeśli nawet znajdziemy coś złego, tak łatwo potrafimy to usprawiedliwić, a jeszcze łatwiej zrzucić na innych. Jest to widoczne w gniewach i sporach, które tak często wybuchają wokół nas. Ich źródło jesteśmy skłonni widzieć tylko u innych, nigdy u siebie. Popatrzmy dla przykładu na życie małżeńskie. Czy zazwyczaj nie jest tak, że obwinia się tylko drugą stronę, a nie siebie, za nieporozumienia, za rozdźwięki, za osłabienie czy zerwanie więzów miłości? Kto ze współmałżonków potrafi uznać w sobie źródło tego wszystkiego i obwinia siebie, swą niewierność, charakter, egoizm? Każdego z nas to zadowolenie z siebie zaślepia. Nie potrafimy więc dostrzec swych wad. Jesteśmy dalekowidzami, widzimy dalej, u innych, nie widzimy blisko, u siebie. Przybyliśmy do naszej parafialnej świątyni. Świątynia to dom Boży, to miejsce spotkania człowieka z Bogiem, to miejsce, gdzie Bóg nas oczekuje i pragnie z nami przebywać. Przychodzimy do niej jak celnik i faryzeusz na modlitwę. Przychodzimy z obowiązku, ale i z własnej potrzeby. Przychodzimy zmęczeni całotygodniowym obrotem spraw. Przychodzimy my, słabi ludzie, do Tego, który ma wielką moc i wszystko może, przychodzimy po nowy zapas sił duchowych. Samo nasze przyjście jest już spełnieniem obowiązku, wypełnieniem przykazania uczestnictwa w niedzielnej Mszy św. Ale to uczestnictwo może być bardziej lub mniej dla nas owocne, albo w ogóle czas ten może być czasem dla nas zupełnie zmarnowanym, ale to zależy już od nas samych. Najwięcej zależy nawet nie tyle od naszej aktywności w czasie Mszy św. – choć i to przecież jest bardzo ważne, ale od nastawienia z jakim przyszliśmy do kościoła i z jakim stanęliśmy przed ołtarzem Pańskim. O dwóch skrajnych postawach „opowiedziała” nam dzisiejsza Ewangelia. Faryzeusz zupełnie zmarnował swój czas w świątyni, a celnik wyszedł usprawiedliwiony. Pan Jezus nie pochwala grzechów celnika, które być może były większe od grzechów faryzeusza, ale pochwala jego postawę pełną skruchy i uniżenia wobec Pana Boga. Jeśli chcemy dobrze przeżywać nasze spotkania z Chrystusem na Eucharystii, powinniśmy brać przykład z ewangelicznego celnika. Pomagają nam w tym teksty mszalne, które jeśli wypowiadalibyśmy z wewnętrznym przekonaniem, uczynilibyśmy z naszego uczestnictwa w Najświętszej Ofierze najpiękniejszą modlitwę. Na początku Mszy św. odmawiamy spowiedź powszechną, albo inny akt pokuty. Czy myślimy wtedy faktycznie o naszych grzechach, niewiernościach wobec Boga, czy też myśli nasze podobne są do tych, które ogarniały faryzeusza. „Panie, widzisz jaki jestem pobożny; przyszedłem dzisiaj w niedzielę do kościoła. Zawsze chodzę w każdą niedzielę i święto. I posty zachowuję, w piątek nigdy nie tknąłem się mięsa i dzieciom nie pozwalam. Pacierz codziennie mówię: i Ojcze nasz, i Zdrowaś Mario i Wierzę. I nie upijam się. Dziękuję Ci Boże, że nie jestem jak wszyscy ci wokół mnie: pijacy, krętacze, złodzieje, cudzołożnicy”. I może spojrzysz jeszcze wtedy z pogardą na ten tłum ludzi „małych”. I może nie zdajesz sobie sprawy, że ta pogarda, to poniżanie innym człowiekiem, choćby nawet w myślach, jest czymś najgorszym?! To wszystko co spełniasz: zachowanie postów, przepisane modły jest tylko w twoim życiu zwykłą formalnością, nie mającą pokrycia w uczuciach, w twoim sercu i są owocem nie miłości Boga i bliźniego, ale owocem pychy, podsycanej jeszcze w ten sposób myślami o własnej doskonałości. I być może milszy jest Bogu ten największy grzesznik, stojący gdzieś tam pod chórem, albo w przedsionku, ten będący w ludzkiej pogardzie i na ludzkich językach, bo może Pan Bóg w jego sercu dojrzy żal i skruchę i postawę pełną pokory. Może nie śmie on nawet oczu podnieść na ołtarz, czy tabernakulum, ale w duchu błaga Boga o litość i przebaczenie. A przed Komunią Św., wszyscy, czy to przystępujący do tego sakramentu, czy też nie, wypowiadamy słowa setnika z Kafarnaum: „Panie nie jestem godzien, abyś przyszedł do mnie”. Jeśli uważasz, że jesteś godzien, że to ty robisz łaskę Jezusowi, iż przyjmujesz Go do swego serca, a nie On tobie, to z niewłaściwą postawą Go przyjmujesz i niewiele dobrego będzie On mógł zdziałać w twoim sercu pełnym pychy i zarozumiałości. Tym się różnimy od Pana Boga, że jako ludzie sądzimy po pozorach, po zewnętrznych czynach, a Bóg widzi serce i intencje: dobre i złe. Faryzeusz był człowiekiem z pewnością powszechnie szanowanym, wysoko postawionym, celnik był w pogardzie ogółu. Wnioski więc dwa płyną z rozważania tego tekstu: abyśmy więcej uwagi zwracali na stan naszych serc, aby w nich panowała miłość, abyśmy niczego nie czynili tylko dla oka ludzkiego i dla spełnienia tylko formalności, bo taka postawa, postawa zwana faryzejską, jest niemiła Bogu. A po drugie, abyśmy unikali sądów nad innymi ludźmi, bo od sądzenia jest Bóg, który jedynie sprawiedliwie osądzić jest zdolny każdego, bo zna jego i jego czyny na wskroś. Nie sądźmy, widząc na przykładzie faryzeusza modlącego się w świątyni, gdyż odległe są nieraz sądy ludzkie od Bożych. Amen.
1. Niedziela, 13 lutego 2022 r. – to Niedziela o Celniku i Faryzeuszu. Ton/Глас – 1, Ewangelia na Jutrzni – 1 (Mt 28, 16-20). W czasie Boskiej Liturgii czytania z niedzieli: 2 Tym 3, 10-15 i Łk 18, 10-14. 2. Następna niedziela, 20 lutego, to Niedziela o Synu Marnotrawnym. 3. W piątek, 15 lutego, święto: Ofiarowanie Pańskie. Tego dnia modlimy się w intencji osób konsekrowanych (zakonników i zakonnice) oraz za powołania do życia zakonnego. Tego również dnia w cerkwiach poświęcane są świece. 4. Od Niedzieli o Celniku i Faryzeuszu, do Niedzieli o Synu Marnotrawnym (od 13 do 20 lutego), w Kościele Greckokatolickim obowiązuje zwolnienie od postu (ZAHALNYCIA). Każdego dnia, także w piątek, można spożywać potrawy mięsne. 5. Razem ze Świętem Ofiarowania Pańskiego kończą się wizyty duszpasterskie kapłanów ze święconą wodą w rodzinach wiernych. 6. Wielki Post, według kalendarza juliańskiego, rozpocznie się w tym roku w poniedziałek, 7 marca. 7. W Niedzielę o Synu Marnotrawnym (20 lutego), w Kościele Greckokatolickim rozpoczyna się Tydzień socjalny, który będzie trwał do Niedzieli Mięsopustnej. Propozycje duszpasterskie Synodu Biskupów UKGK: а) в неділю Блудного сина – День особливої опіки над в’язнями; б) в М’ясопусну неділю – День соціального служіння та благодійності; в) дні між вказаними вище неділями проголосити Соціальними днями і проводити в той час у парафіях відповідні просвітницькі й благодійні заходи; г) проводити збори пожертв на соціальні ініціативи парафії та єпархії; д) організувати інформаційний супровід подій. 8. Dotychczasowe odcinki magazynu greckokatolickiego PEŁNIA WIARY można oglądać za pośrednictwem strony eparchialnej – Od stycznia 2022 r., magazyn greckokatolicki PEŁNIA WIARY, ukazuje się na antenie TVP1, dwa razy w miesiącu, w drugi i ostatni czwartek miesiąca. Początek emisji o godz. rano. Powtórki, w soboty i niedziele, na regionalnych kanałach TVP3. W ubiegłym tygodniu, ze względu na Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Pekinie, nie mógł być nadany na antenie TVP1 kolejny odcinek magazynu greckokatolickiego PEŁNIA WIARY. 9. Za pośrednictwem kamery on-line, do której dostęp jest możliwy na stronie internetowej Eparchii Wrocławsko-Koszalińskiej: – można wirtualnie brać udział we wszystkich nabożeństwach odprawianych w katedrze greckokatolickiej we Wrocławiu. Adres do kamery:
ewangelia o celniku i faryzeuszu